poniedziałek, 30 września 2013

Berlin weekendowo

Wybraliśmy się z dziećmi na wycieczkę do Berlina. W cztery dni udało nam się trochę pozwiedzać, jak również poczuć klimat miasta. Jedną z większych atrakcji okazało się podróżowanie metrem. Poza tym całodniowa wizyta w Zoo, zabawa w Muzeum Madame Tussauds czy lekcja historii starożytnej w Muzeum Pergamonu... .Z radością patrzyłam jak nasze dzieci przechodziły pod Bramą Brandenburską nie zastanawiając się, że czynią kroki bardzo szczególne. Mur berliński owszem podziwiali, jako element dekoracji, ale chyba za bardzo nie byli sobie wstanie wyobrazić, co on oznaczał. Dla nich II połowa XX wieku mieści się w tym samym worku z napisem historia, co Królestwo Pergamonu. Może i dobrze...


Berlińskie Zoo, umieszczone w centrum miasta, to jeden z ogrodów o największej liczbie gatunków zwierząt na świecie. Znajduje się tu prawie 14.000 zwierząt z 1.500 różnych gatunków. 


Myślę, że najciekawsze lekcje historii mogą odbywać się podczas podróży. Tu w berlińskim Muzeum Pergamonu z zaciekawieniem słuchaliśmy opowieści o starożytnym świecie i podziwialiśmy zapierające dech budowle.


Niesamowitą frajdę mieliśmy w Muzeum Madame Tussauds - muzeum figur woskowych, próbując rozpoznać wszystkie znane twarze. Dla dzieci oczywiście najciekawsze były postacie współczesnych aktorów i piosenkarzy, choć również z radością fotografowali się m.in. z Einsteinem.

poniedziałek, 16 września 2013

Turcja

 
W tym roku wybraliśmy się na rodzinne wakacje do Turcji. Początkowo dla dzieci największą atrakcją było położenie tego kraju, czyli zmiana kontynentu. Do tej pory nie wyjeżdżali poza granice Europy, więc Azja brzmiała dla nich bardzo egzotycznie. Do tego obietnica pływania z delfinami, możliwość spotkania żółwi na plaży, czy wyprawa do bawełnianego zamku... nic tylko przepis na wymarzone wakacje. I rzeczywiście Turcja nas nie rozczarowała, wręcz przeciwnie okazała się krajem świetnie przygotowanym dla turystów, ze szczególnym uwzględnieniem tych najmłodszych.

Po kilku dniach wylegiwania się na plaży postanowiliśmy trochę pozwiedzać. Naszą pierwszą wycieczką była dwudniowa wyprawa do Kapadocji. Choć wcześniej czytaliśmy, że to niezwykła "księżycowa" kraina, uformowana z tufowych skał nie byliśmy przygotowani na takie obrazy. Zdjęcia nie są wstanie oddać tych widoków, ale może trochę zachęcą :-) do samodzielnego wybranie się w tamte strony.








Kolejna wycieczka miała nas również mile zaskoczyć. Wybraliśmy się bowiem do Pamukkale - Bawełnianego zamku. Od około 14 tysiecy lat z gorących źródeł wypływa woda, bogata w związki wapnia i dwutlenku węgla. Wapienne osady, wykorzystując pofałdowanie terenu, tworzą na zboczu góry Cokelez progi, baseny i tarasy, po których nieprzerwanie spływa woda termalna. Do tego niezwykłego parku można nie tylko wejść (na bosaka), ale również kąpać się w "uzdrawiającej" wodzie i obkładać leczniczym błotkiem. Właściwości owych wód znane już były 4 tysiące lat temu. To właśnie tu powstało starożytne miasto - uzdrowisko Hierapolis, którego pozostałości, wraz z doskonale zachowanym rzymskim teatrem, mogliśmy podziwiać.


Zwiedzanie, zwiedzaniem, ale i tak dla dzieci największą atrakcją okazała się wizyta w Seapark - Sealanya. Wodnych parków rozrywki jest cała masa i w niejednym już miło spędziliśmy czas, ale ten turecki okazał się całkiem inny. Tu nie postawiono na zjeżdżalnie pnące się pod niebo, ale na nurkowanie (wraz z biletami odwiedzający otrzymują maski i rurki, my jednak wzięliśmy swój sprzęt, wraz z płetwami). Złocisty piasek okala liczne baseny, w których można nurkować podziwiając czy starożytne zatopione miasto, czy świat bajowy. A do tego tysiące kolorowych rybek swobodnie przepływających tuż przed naszymi oczami. Także tutaj można (po wykupieniu dodatkowej opcji) pływać w basenie z delfinem. Całusy od tego wielkiego ssaka i pływanie na jego brzuchu z pewnością pozostaną w pamięci naszych dzieciaków na bardzo długo. Ale to nie koniec atrakcji, nasze nieustraszone pociechy również miały możliwość pływać w basenie z płaszczkami i zanurkować w klatce w basenie z rekinami!!!


Jakby tego wszystkiego było mało, byliśmy także świadkami narodzin morskich żółwi Karetta karetta. Podczas wieczornego spaceru po plaży zauważyliśmy zbiegowisko ludzi. Gdy podeszliśmy do niego oczom naszym ukazały się maleńkie żółwiki, które niezdarnie wykluwały się z jaj i próbowały pokonać całą szerokość plaży, by dostać się do morza. Wszyscy ustawiliśmy się wzdłuż ich drogi i z podziwem obserwowaliśmy ten cud natury.