Niedawno wróciliśmy z Cuby. Kolejny raz odbyliśmy podróż do Ameryki Środkowej, po Wenezueli i Meksyku przyszła pora na komunistyczną wyspę. Nadal trudno nam ocenić te wakacje. Z jednej strony to niesamowita przygoda, z drugiej pewne rozczarowanie. Trudno nie zachwycić się kubańską roślinnością, szczególnie, że byliśmy w porze deszczowej i zieleń wręcz buchała. Ulice Hawany onieśmielają kolonialną zabudową i wołają o pomoc. Tu wszystko się wali, niszczy i pleśnieje. Uśmiechnięci i wydawałoby się bardzo sympatyczni Kubańczycy na każdym kroku nachalnie wołają o napiwek. Trudno się im zresztą dziwić, inaczej nie mieliby z czego żyć.
Hawanę zwiedzaliśmy przemieszczając się "Coco - taxi", gdzie miła Kubanka, nie przejmując się, że nie znamy hiszpańskiego, żywo gestykulując, pokazywała nam co ważniejsze zabytki.
Sklepy nie zachęcały nas do zakupów. |
Cuba to także zabytkowe samochody. |
Największą przygodę przeżyliśmy podczas wyprawy katamaranem na spotkanie z delfinami. Udało nam się nie tylko podotykać te zwierzęta, ale również popływać z nimi. Emocje sięgnęły wówczas zenitu. Potem, by trochę ochłonąć dopłynęliśmy do niewielkiej wyspy, by poleniuchować pod palmami i skosztować homarów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz