piątek, 4 września 2015

Kotlina Kłodzka

Ale dawno mnie tu nie było... Chyba straciłam na jakiś czas wenę. Ale postaram się nadrobić zaległości i znów zapełnić strony życia wydarzeniami z ostatnich tygodni. Koniecznie muszę cofnąć się do czerwca, kiedy wybraliśmy się do Kotliny Kłodzkiej. 

Na kilka dni zatrzymaliśmy się w agroturystyce pod Kłodzkiem, skąd wyruszaliśmy na wycieczki. Na pierwszy ogień poszedł Szczeliniec i Błędne Skały.



Następnego dnia pojechaliśmy do Czech do Teplickich Skał.



 W Kopalni Złota poszukiwaliśmy skarbu, podziwialiśmy wynalazców w Muzeum Średniowiecznej Techniki, a w Twierdzy Kłodzko przeciskaliśmy się przez minerskie korytarze.

Ostatniego dnia znów wybraliśmy się do Czech, tym razem na spacer po Adrszpaskim Skalnym Mieście.







środa, 25 marca 2015

Livignio 2015


Narty to dla mnie cudowny wypoczynek! Widoki białych gór skąpanych w promieniach słońca, a do tego niebo o najwspanialszym odcieniu niebieskiego... Tu niepotrzebne są żadne słowa.







czwartek, 27 listopada 2014

Cuba


Niedawno wróciliśmy z Cuby. Kolejny raz odbyliśmy podróż do Ameryki Środkowej, po Wenezueli i Meksyku przyszła pora na komunistyczną wyspę. Nadal trudno nam ocenić te wakacje. Z jednej strony to niesamowita przygoda, z drugiej pewne rozczarowanie. Trudno nie zachwycić się kubańską roślinnością, szczególnie, że byliśmy w porze deszczowej i zieleń wręcz buchała. Ulice Hawany onieśmielają kolonialną zabudową i wołają o pomoc. Tu wszystko się wali, niszczy i pleśnieje. Uśmiechnięci i wydawałoby się bardzo sympatyczni Kubańczycy na każdym kroku nachalnie wołają o napiwek. Trudno się im zresztą dziwić, inaczej nie mieliby z czego żyć.

Hawanę zwiedzaliśmy przemieszczając się "Coco - taxi", gdzie miła Kubanka, nie przejmując się, że nie znamy hiszpańskiego, żywo gestykulując, pokazywała nam co ważniejsze zabytki.






Sklepy nie zachęcały nas do zakupów.


Cuba to także zabytkowe samochody.
Po Hawanie pojechaliśmy do Varadero, by wygrzać się trochę na piaszczystej plaży.


Największą przygodę przeżyliśmy podczas wyprawy katamaranem na spotkanie z delfinami. Udało nam się nie tylko podotykać te zwierzęta, ale również popływać z nimi. Emocje sięgnęły wówczas zenitu. Potem, by trochę ochłonąć dopłynęliśmy do niewielkiej wyspy, by poleniuchować pod palmami i skosztować homarów.


poniedziałek, 22 września 2014

San Gimignano i Volterra


Wakacje dobiegały końca. Wybraliśmy się na ostatnią wycieczkę do miasteczka San Gimignano i do Volterry. Pierwsza miejscowość okazała się wisienką na torcie, nawet Córcia, która ostatnio jest bardzo wymagającym podróżnikiem, kilkakrotnie podkreślała, że to najładniejsze miasteczko, które odwiedziliśmy. Już z daleka mogliśmy podziwiać kamienne wieże, dumnie wznoszące się nad toskańskimi polami. Średniowieczny Manhattan rozbudza wyobraźnię turystów. Stare kamienie pamiętają historie sprzed wieków...



Do Volterry dotarliśmy popołudniu. Trochę zmęczeni wspinaliśmy się po stromych schodach, by wreszcie dotrzeć na szczyt i zobaczyć zamek Medyceuszy, w którym obecnie znajduje się... więzienie. Miasto słynie "nie tylko" z wampirów (dzięki książce Saga Zmierzch), ale także z alabastru. W prawie każdym sklepiku można kupić wyroby w tego kamienia. Volterra jest jakby trochę senna, pomimo licznych turystów mieszkańcom, chyba nadal udaje się żyć swoim rytmem. Wystarczy zboczyć z głównej uliczki, by na chwilę przenieść się do świata, gdzie czas płynie inaczej.