piątek, 9 marca 2012

Narty











Na zimowe wakacje czekam cały rok. Uwielbiam narty. Miłość do tego sportu zaszczepił we mnie tata, a teraz udało mi się przekazać pałeczkę i z radością obserwuję, jak nasze dzieciaki śmigają po stokach. Nie są to już "samobieżne kaski", jak nazywaliśmy ich jeszcze kilka zim temu, ale nadal uwielbiam patrzeć na ich rumiane pycha jak przypinają nartki i suną w dół.



Jednego dnia przeżyliśmy załamanie pogody. Wchodziliśmy do schroniska w słońcu, a gdy po godzince wychodziliśmy na dworze szalała wichura. Dzieci przewracały się od podmuchów wiatru,  twarze bombardowały nam miliony drobnych igiełek.




Na jednym ze szczytów podziwialiśmy rzeźby lodowe.


 
Narty to nie tylko zjeżdżanie po stoku, to także południowe wizyty w schroniskach, gorąca czekolada, bombardino, chwila na leżaczku w słońcu (na wysokości 2400 słońce jest już tak blisko).






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz