wtorek, 27 marca 2012

Padam na twarz


Przeczytałam właśnie książkę o atrakcyjnym tytule "Padam na twarz, opowieść o życiu z małym Tyrankiem" Rebecci Eckler. Pozycja idealna na weekend, kiedy własne Tyranki nie pozwalają za bardzo skupić się na lekturze i co dwie sekundy wołają "mamo". Czy tylko ja mam czasem uczulenie na to słowo? 

Wracając do książki nie jest to wymagająca skupienia pozycja, trochę zabawna, napisana lekkim językiem. Jedna z wielu kobiecych książek podtrzymujących nas matki na duchu, że nie jesteśmy najgorsze nie radząc sobie czasem z codziennością. I pewnie nie byłaby warta wspominania, gdyby nie to, że uświadomiła mi pewną prawidłowość. Nieważne gdzie mieszkasz, jak wygląda twoje życie i tak pewne problemy są wszędzie takie same.

Książka to pamiętnik świeżo upieczonej kanadyjskiej matki, która próbuje odnaleźć się w nowej roli. Pomaga jej w tym niania opiekująca się dzieckiem przez 8 godzin dziennie! Poza tym raz w tygodniu wpada pani sprzątająca. Bohaterka nie gotuje, przecież by się najeść można iść do restauracji a w najgorszym wypadku zamówić jedzenie na wynos. W trakcie trwającego rok! urlopu macierzyńskiego młoda matka jedzie na 2 miesiące na Maui, by słońce trochę podreperowało jej nadwyrężoną psychikę... A jednak nie wszystko jest różowe. Trudno jest pogodzić się z nowymi zadaniami, nawet jeśli są one ciut inne niż zadania polskich mam. Pomimo, że urodzenie dziecka to najcudowniejsza przygoda na świecie to jednak wymaga ona całkowitego przeorganizowania życia. I zanim się do tego przyzwyczaimy wylejemy trochę łez... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz