poniedziałek, 15 lipca 2013

Dryń, dryń

 
Dawno nie zaglądałam na bloga. Pochłonął mnie bez reszty świat rzeczywisty. Musiałam uporządkować pewne sprawy, znaleźć odpowiedzi na pewne pytania... Też tak czasem macie? Stęskniłam się jednak bardzo za blogiem, za pisaniem, za wrzucaniem fotek. 

Wakacje już w pełni. Dzieci odpoczywają na obozie harcerskim. Po raz pierwszy oboje pojechali w to samo miejsce i to na trzy tygodnie. Żeby nie było jednak zbyt pięknie, Córunia dwa dni przed wyjazdem dostała temperatury, a Synuś stwierdził, że bez siostry nie jedzie. Udało się jednak go przekonać, a "ukochaną" siostrę dowieźliśmy po kilku dniach. 

Córcia uwielbia obozowe życie, wydaje się, jakby w ogóle nie tęskniła. Radzi sobie z rozłąką i jak logicznie tłumaczy, czasem dobrze jest sobie od rodziców odpocząć (ciekawe, co będzie za parę lat). Z Synkiem nie jest jednak tak łatwo. Zjada go tęsknota. Wydzwania co kilkadziesiąt minut i tylko czekam, aż mu się komórka rozładuje (bo na szczęście prądu w lesie nie ma). Co chwilę muszę rozwiązywać gigantyczne problemy dziesięciolatka...

- Mamo, czy ja mam jakieś skarpetki? Bo te, w których chodzę (drugi dzień) są całkiem mokre.
- Oczywiście, że masz skarpetki, przecież je razem pakowaliśmy do bocznej kieszeni plecaka.
- Aha.

Po chwili kolejny telefon:
- Mamo, wołają na herbatkę, czy myślisz, że mam się jej napić, bo mi strasznie zimno?!
- Jasne, idź i się napij ciepłej herbatki, a od razu poczujesz się lepiej.
- Ok, zadzwonię, jak się napiję.

Po dwóch minutach kolejny telefon:
- Mamo, nie  było jednak herbatki, więc się lepiej nie poczułem...

Dryń, dryń:
- Mamo, nie mam kąpielówek?
- Masz kąpielówki, pamiętasz nowe kupowaliśmy przed wyjazdem w niebieską kratkę.
- Aha, to tych nie szukałem.
- A idziecie się kąpać, przecież mówiłeś, że pada i jest strasznie zimno?
- Nie idziemy się kąpać, tylko nie mogłem znaleźć kąpielówek.

Dryń, dryń:
- Mamo, przywieziesz mi kalosze? I nie mam latarki.
- Masz trzy latarki, żadnej nie możesz znaleźć?
- Tę "latarko-żarówkę" mam, czołówkę też, ale tej czarnej nigdzie nie ma.
- A patrzyłeś w tych małych kieszonkach plecaka na pasie biodrowym?
- Aaa, zapomniałem.   

Dryń, dryń:
- Mamo, nie mam mydełka.
- Masz w kosmetyczce.
- Tam jest tylko szczoteczka do zębów i pasta.
- I jest buteleczka z szamponem i żelem pod prysznic.
- Aha.

Dryń, dryń:
- Mamo, boli mnie głowa i brzuch i jest mi strasznie zimno, przyjedź już po mnie, nie chcę tu być.
- A masz temperaturę?
- Nie wiem, nie mierzyłem, ale chyba mam.
- To idź do druhny, poproś, żeby ci sprawdziła i zadzwoń do mnie potem.

Dryń, dryń:
- Mamo, niestety 36,6, ale ja i tak chcę wracać.
- Kochanie, nie możemy teraz po Ciebie przyjechać.
- Aha...

Wieczorem siedzieliśmy z mężem przed domem, popijaliśmy winko, ale ja cały czas myślami byłam  w ciemnym, mokrym lesie i zastanawiałam się, czy Synuś da sobie radę. Nagle przyszedł sms od druhny, że mieli śmieszne świecznisko z dziewczynami, Synuś się świetnie bawił i jest uśmiechnięty.  
Dziś telefon milczy, jak zaklęty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz