poniedziałek, 14 maja 2012

Targ


Większość kobiet uwielbia zakupy "ciuchowe", inne preferują nabywanie sprzętów ułatwiających życie, jeszcze inne kupowanie "czegoś do domu" (i tu mogę się podpisać). Choć największą frajdę sprawia mi wiosenna wyprawa na tradycyjny targ. Po zimowym warzywno-owocowym marazmie, przechadzka między zabójczo kolorowymi straganami przyprawia o zawrót głowy. Odcienie świeżej zieleni mieszają się z głęboką czerwienią, do tego pomarańcze, żółcie, kremy. Wystarczy delikatnie zmrużyć oczy i już przenosimy się do wnętrza obrazu Józefa Pankiewicza (Targ na kwiaty przed kościołem św Magdaleny w Paryżu). 








Niestety będąc na targu moje oczy chcą wszystko zabrać do domu. Ręce zaczynają z trudem utrzymywać kosz pełen wiosennych przysmaków: młodej marchewki, kalafiora, ziemniaków, szparagów, pomidorów, ogórka. A tu jeszcze młoda kapusta kusi, koperek pachnie zniewalająco, rzodkiewki wręcz same wskakują, nie wspominając o dymce i kalarepie. Do tego świeże zioła, które swą obecnością uświetnią przydomową grządkę: mięta, bazylia, rozmaryn, oregano no i  oczywiście cudna lawenda.


Na naszym targu jedynie brakuje mi nawoływań, tak charakterystycznych dla krajów południowych. U nas mało kto się targuje, sprzedawcy nie zachwalają swojego towaru, nie częstują herbatą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz